Chłopak na, którego wpadłam miał na imię Christopher. Babcia wyjaśniła mi, że Christopher jest wnukiem jej siostry.
^^^
Spojrzałam zdenerwowana na Christophera. Jesteśmy tutaj dopiero tydzień a on już działał mi na nerwy. Uśmiechał się do mnie jakby nigdy nic a mianowicie wszedł do łazienki kiedy brałam prysznic (''niechcący'').
Nie wytrzymałam i wstałam od stołu. Bez słowa nie zważając na nawoływania mamy i babci wyszłam z kuchni. Ubrałam buty i kurtkę. W pośpiech rzuciłam się do lasu. Las znałam jak własną kieszeń i w sumie nie przestraszyłam się tego, że było tak ciemno. Zachodzące słońce rzucało piękne kolory ale nie to mnie zachwyciło. Jakieś 5 metrów przede mną stała sarna. Patrzyła mi w oczy, zrobiłam krok w jej stronę. Co mnie zdziwiło nie uciekła a nawet sama podeszła do mnie. Już miałam ją dotknąć ale przeszkodził mi w tym czyjś głos:
-Są bardzo przyjazne
Odwróciłam się gwałtownie. Przede mną stał chłopak na pierwszy rzut oka miał około dziewiętnastu lat.
-Kim jesteś?-Spytałam trochę zbyt piskliwym głosem. Chłopak zaśmiał się.
-Jestem Stark, a to jest Amy.-Powiedział chłopak patrząc mi w oczy.
Dopiero wtedy zobaczyłam obok niego dziewczynę. Amy (bo tak ją nazwał) była niską rudowłosą szesnastolatką. Była na moje trochę zbyt wyzywająco ubrana, w końcu szła z dziewiętnastolatkiem do lasu...A może po to tutaj przyszli a ja im przerwałam.
-A ty jak się nazywasz- Spytał chłopak wyrywając mnie z zamyślenia.
-Ana-Odpowiedziałam automatycznie. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że mogłam podać fałszywe imię nie wiadomo przecież kim on jest i czego może chcieć.
-Ana...hm..Ładne imię- Powiedział nadal patrząc mi w oczy. Dziewczyna wzdrygnęła się i zmroziła mnie spojrzeniem.
-Dzięki- powiedziałam sztywniejąc.-Co tutaj robicie?-spytałam szybko chcąc zmienić temat. Zaskoczyłam go tym pytaniem na chwilę ale tylko na chwilę.
-Mogli byśmy spytać cię o to samo - Powiedział rozbawiony unosząc jedną brew. To było dziwne. Zrobił krok w moją stronę. Cofnęłam się ale upadłam i uderzyłam się w głowę. Wszystko działo się tak szybko. Ostatnie co zobaczyłam to pochylającego się nade mną Starka i Amy. Chwilę później czułam, że ktoś mnie niesie.
^^^
-Pani?-zwrócił się ktoś do mnie. Odwróciłam się ale to nie ja to moje ciało.
-Bądźcie gotowi w każdej chwili To może się tutaj zjawić-Usłyszałam swój głos tylko trochę poważniejszy. Jakie TO. Stałam po środku jakiejś sali, dużej sali. Spojrzałam na swoje ciało było...inne...Ubrana byłam w suknię jak królowa. Dopiero w tedy zrozumiałam, że to mi się śni albo wydaje. Przecież upadłam i straciłam przytomność. Usłyszałam już tylko krzyki dochodzące z niższego piętra. I moje ciało stanęło na przeciw schodów gotowe na śmierć i co najdziwniejsze to ciało nie czuło strachu tylko radość ale czemu radość! I już miałam zobaczyć co to jest to coś ale ocknęłam się.
Leżałam na kanapie u babci. Nad moją głową pochylały się cztery osoby. Dopiero po chwili zorientowałam się co się dzieje. Chciałam wstać ale Stark i Christopher mnie powstrzymali. Odepchnęłam ich dłonie i usiadłam. Chwilę mi się przypatrywali ale odpuścili i zaczęli mierzyć się wzrokiem. Tego mi jeszcze brakowało aby zaczęli się bić.
-Ano. Wszystko okej?-Spytali równocześnie. Obrzucając się wrogim spojrzeniem.
-Wy się znacie?-Spytałam.
-Niestety.-Odpowiedział Christopher. Spojrzałam na niego zaskoczona.
Gdy zrozumiałam, że Christopher nic mi nie powie spojrzałam na Starka oczekując wyjaśnień. Chłopak patrzył na mnie ale raczej nie zamierzał mi nic tłumaczyć.
-Ano powinnaś odpocząć.-Powiedziała babcia.-A ja zajmę się twoim przyjacielem.
Przyjacielem jakim przyjacielem. Spojrzałam na Starka przecież ja ledwo go znałam a on już mianował siebie na mojego przyjaciela. Byłam oburzona ale prawda była taka, że oczy same lepiły mi się do snu więc odpuściłam i zamknęłam oczy kładąc się z powrotem na kanapę. Przez chwilę myślałam o tym co zaszło w lesie ale mój mózg nie nadawał się w tamtej chwili do myślenia.
-Czy czegoś ci potrzeba?- Spytała babcia.
-Może tylko czegoś na ból głowy.-Szepnęłam unosząc jedną powiekę, którą od razu musiałam z powrotem zamknąć ponieważ światło było tak intensywne.
-Proszę - Powiedziała babcia podając mi lekarstwo. Szybko połknęłam tabletkę i zasnęłam.
Byłam tak zmęczona, że albo nic mi się nie śniło albo nic nie pamiętałam. Rano obudził mnie zapach dochodzący z kuchni. Wstałam z kanapy obok mnie leżała biała kotka babci. Zamruczała i poszła dalej spać. Bezszelestnie udałam się na piętro. W moim pokoju (nadal u babci) leżał czarny kot.
-Ile ona ich ma.- Mruknęłam sama do siebie. I wyjęłam ciuchy z szafy. Po cichutku przeszłam z pokoju do łazienki. W łazience znalazłam kolejnego kota. Babcia a jakąś obsesje. Wzięłam szybki prysznic. Zapinając białą koszulę wpadłam do kuchni. Wpadłam na Christophera i prawie straciłam równowagę ale Christopher przytrzymał mnie w tali. Tego już za wiele! Jego ręka pod pretekstem przytrzymania mnie zsunęła się niżej niż by wypadało. Wściekła złapałam go za ręce i się odsunęłam na co on się zaśmiał. Bez słowa ruszyłam w stronę babci przyglądającej nam się z salonu.
-Uważaj na niego- przestrzegła mnie babcia badawczo mi się przyglądając.
-To palant-mruknęłam. Babcia od razu się rozchmurzyła i kącik jej ust lekko się uniósł. Wyszłam na zewnątrz. Zaczął padać deszcz i wiać silny wiatr. Dziwne,jeszcze przed chwilą świeciło słońce. Wzruszyłam ramionami,byłam wściekła na Christophera. Za sobą usłyszałam szelest gałęzi, od razu się odwróciłam. Przede mną stał oparty o drzewo Christopher,miał na ustach swój wkurzający uśmieszek.
-Czego tu chcesz?-wysyczałam. Miałam go serdecznie dość.
-Nadal się gniewasz o uratowanie cię przed upadkiem?-spytał niewinnie. W tym momencie nie wytrzymałam,rzuciłam się na niego z zaciśniętymi pięściami,w pobliskie drzewo uderzyła błyskawica. Christopher złapał mnie za nadgarstki i przyciągną do siebie.Znajdował się tak blisko, że nie mogłam trzeźwo myśleć. Przysuną swoją twarz do mojej. Jęknęłam Nienawidzę go! Dlaczego on mi to robi!?
-Nie denerwuj się księżniczko... to działa źle nie tylko na ciebie-Powiedział odsuwając twarz z satysfakcją. Odskoczyłam od niego jak oparzona.
-Palant!-krzyknęłam i pobiegłam do lasu. Gdy znalazłam się nad strumyczkiem wdrapałam się na drzewo. Siedziałam tam już jakiś czas. Pogoda się uspokajała i słyszałam śpiew ptaków. Byłam szczęśliwa ale dlaczego sama nie wiem.
Witaj! Kolejny ciekawy rozdział. Bardzo podoba mi się Twoja historia. Zajrzę jeszcze tu nie jeden raz, bo przecież muszę się dowiedzieć, co stanie się dalej. :D Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńOczywiście bardzo mnie cieszy, że chociaż ktoś się tu pojawił.:)