czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 4

Christopher okazał się całkiem sympatycznym chłopakiem... bardzo sympatycznym. Stark...ja...nie wiem...nie widziałam go długo. On był dziwny znikąd,  nagle pojawiał się w lesie i to wtedy gdy miałam zły humor. Przy Christopherze czułam się spokojna i wesoła. Tęskniłam za Starkiem czułam z nim dziwną więź a jego bluza cały czas mi go przypominała.
                                                                            ^^^
-Ano, zostaw mnie.-błagał mnie Christopher ale byłam nie ugięta. Ściągałam kołdrę z jego głowy.
-Wstawaj!
-Ja chcę spać!
Nagle Christopher zerwał z siebie kołdrę i pociągną mnie na siebie chwile leżałam na nim lekko oszołomiona ale zaraz leżałam pod nim.
-Chris! krzyknęłam ale nie mogłam nic więcej powiedzieć ponieważ zaczął mnie całować.
-Teraz cie nie puszczę-pogroził udając surowego ale jego oczy śmiały się.
-A jak ładnie poproszę.-Błagałam udając skruchę.
-A jak poprosisz?
Zamiast odpowiadać pocałowałam go nieśmiało na co z radością odpowiedział śmielszym i długim pocałunkiem, Zamknęłam oczy. Czułam się wspaniale jak przy każdym naszym pocałunku.Czułam się jakbym latała a motyle w brzuch to nie kłamstwo.
-Ykhm... nie chcę przeszkadzać.
Obydwoje  odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. W drzwiach stał Stark patrzył na Christophera nienawistnym wzrokiem.
-Stark...-zaczęłam ale przerwałam gdy spojrzał na mnie smutnym wzrokiem przez chwilę wydawało mi się, że zobaczyłam w nim nienawiść ale zaraz wrócił do sarkastycznego i rozbawionego podejścia.
-Już myślałem, że będę musiał patrzeć jak się rozbieracie i nawzajem szepczecie sobie jak to się kochacie.-drwił.
Christopher naprężył się i przysięgam wyglądał jakby zaraz miał się na niego rzucić ale zatrzymałam go ręką.
-Nie jest tego wart-szepnęłam patrząc w podłogę.
-Tak nie jestem tego wart-powiedział spokojnie-Jestem Zły. a on Dobry, Jaka ty będziesz?
-Dosyć!-podniósł głos Christopher,
-Czemu...?-spytał Stark patrząc w oczy Christopherowi.
-DOSYĆ!-krzyknęła babcia.
Zaskoczona spojrzałam na nią.
-Stark idź już, wszystko mieszasz.
-Oczywiście-zgodził się z moją babcią Stark i wyszedł.
Po raz pierwszy czułam się naprawdę szczęśliwa ale Stark wszystko komplikował. Christopher objął mnie i przyciągną do siebie.
-Christopher dzisiaj przyjedzie twój brat-powiedziała babcia.
O bracie Christophera słyszałam niewiele, w sumie Chrstopher nie mówił wiele o swojej rodzinie.
                                                               ^^^
Stałam z Chrstopherem i babcią w kuchni, zielony samochód  podjechał przed dom. Po chwili do domu wszedł chłopak na oko miał dziewiętnaście/dwadzieścia lat.  Był on blondynem o szarych oczach. Gdy tylko na mnie spojrzał poczułam się dziwnie. Christopher chcąc chyba zaznaczyć swój teren (czyli mnie) objął mnie i pocałował w policzek. Chłopak zrozumiał o co  chodzi Christopherowi i cofną się o krok z uśmiechem.
-Hej ja jestem Mark.
-To jest Ana-przedstawił mnie Christopher.
-Która potrafi mówić-dokończyłam przewracając oczyma.
Mark zaśmiał się na co zazdrosny Christopher spiorunował go wzrokiem  i przyciął mnie do siebie.
                                                                                    ^^^
Stałam pośrodku  kuchni z telefonem w ręce. Pierwsza łza już spływała po policzku. Mój umysł na chwilę się wyłączył czułam tylko ból ten okropny ból....Ale nie fizyczny on był bardziej o podłożu psychicznym. Jak to możliwe to..... nie! To musi być pomyłka!
-Ano co się dzieje?- pytała mnie przerażona babcia ale ja słyszałam ją tylko przez mgłę! Babcia odebrała mi telefon i chwilę porozmawiała. Po chwili usiadła jej oczy zaszły łzami.
-To nie możliwe.-Szepnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz