Nie mogłam na to pozwolić....ja kochałam Chrisa.
-Przestań...-szepnęłam próbując stawiać opór ale Stark nie przestawał. Jego ręce śmiało wędrowały po moim ciele czułam dreszcze rozkoszy. Już nie miałam siły stawiać oporu. Oddałam się temu niesamowitemu uczuciu.
^^^
Leżałam z Starkiem w łóżku moja głowa leżała wsparta o jego tors i unosiła się z każdym jego oddechem.
-Ana...przepraszam-Powiedział. Ale ja go nie słuchałam byłam zajęta myślami jak ja mogłam to zrobić może to przez to, że cierpię z powodu utraty mamy albo może to przez ojca.
-Nikt nie może się dowiedzieć-Szepnęłam do Starka i spojrzałam mu w oczy. Po chwili zamyślenia Stark przytakną.
^^^
-Zrobiłem omlet!-krzykną do mnie Stark z kuchni.
-Zaraz zejdę!
Dopięłam bluzę znalezioną przez Starka i zbiegłam do kuchni usiadłam przy stole. Przypatrywałam się Starkowi z rozbawieniem.
-Co cię tak śmieszy?
-Nic nic...
-Hm... okej -Powiedział Stark podając śniadanie na stół. Zjedliśmy w milczeniu.
-Ana ja...
-Przestań... wszystko już jest okej.
-Dobra to ja idę na miasto idziesz ze mną?
-W sumie... czemu nie.
Stark uśmiechną się do mnie na co nieśmiało odwzajemniłam tym samym.
^^^
Dzień ze Starkiem był niesamowity. Świetnie się bawiłam Stark potrafił sprawić, że zapomniałam na chwilę o ojcu i matce. Stark był inny niż na początku mi się wydawało.
-Ana odwiozę Cie do domu.
-Dobra dzięki.
-Ana...ja dobrze znałem twoją matkę...
Zdziwiona spojrzałam na chłopaka.
-Skąd?-spytałam
-To jest teraz nie istotne... po prostu ona dzień przed wyjazdem powiedziała, że jeżeli coś jej się stanie to mam się tobą zaopiekować i dbać o ciebie... I ja zamierzam dotrzymać danego jej słowa.
Stark wytarł mi z policzka łzę i złożył pocałunek na czole. Ten gest zmienił wszystko chociaż nie byłam tego do końca świadoma. Czułam się przy nim bezpieczna.
Resztę drogi spędziliśmy w milczeniu ale nie takim uciążliwym, panowała między nami lekka atmosfera. A ja byłam zbyt zajęta myślami i podziwianiem lasu za szybą aby zauważyć, że Stark na mnie zerka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz